2015
W marcu 2015 r. Izabela Kołaszewska i Szymon Gontarczyk zostali finalistami VI edycji ogólnopolskiego konkursu poetyckiego „Odkrywamy Talenty Przyszłości” w kategorii gimnazjum. Do konkursu zgłoszono 780 wierszy, spośród których wyłoniono 46 finalistów.
Z gali finałowej Szymon powrócił z wyróżnieniem, a Iza z III miejscem. Wiersze laureatów zostały odczytane przez zaproszonych na galę gości specjalnych: Łukasza Nowickiego, Józefa Mikę, Marię Niklińską i Joannę Dukaczewską.
2014
Uczennica klasy II a – Izabela Kołaszewska – została jedną z 46 finalistek V Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Odkrywamy Talenty Przyszłości”, zorganizowanego przez Instytut Nowoczesnej Edukacji PRO Futuro w Warszawie. W zmaganiach poetyckich, których hasło brzmiało: „Nie żyje się, nie kocha i nie umiera na próbę”(Jan Paweł II), wzięło udział 855 uczniów.
14 marca 2014 r. w siedzibie ART-BEM w Warszawie odbyła się Gala Talentów, w której uczestniczyła Iza. Uczennica otrzymała wyróżnienie i znalazła się tym samym w pierwszej dwudziestce finalistów. Gratulujemy!
opiekun: Ewa Górska
Wiersze Izy:
Dziękuję Ci…
Dziękuję Ci
za promyki słońca, które wślizgują się rankiem
do mojego pachnącego jeszcze snem pokoju.
I za niebo błękitne – zwiastun dobrego dnia
oraz ciepły wiatr, który jak szal chroni od złych nastrojów.
Dziękuję Ci
za czerwień maków błyszczących w złotym zbożu
i za śpiew ptaków kołujących nad głowami.
Zapach świeżo skoszonej trawy
i cierpki smak niedojrzałych jabłek
– bo takie są przecież najlepsze (mówiąc między nami).
Dziękuję Ci
za ludzi, których spotykam.
Za ich radość, uśmiech, ciepłe spojrzenie.
Zimą – za ogień, co kuli się w piecu
i za każde wysnute przy nim marzenie.
Dziękuję Ci
za zielone pagórki z falującą trawą.
Za kolorowe kwiaty, owady bzyczące.
Za słodki miód i za kwaśną cytrynę,
i motyle w powietrzu pięknie tańczące.
Dziękuję Ci
za wszystkie smutki, niepowodzenia.
Za wszystkie szare, grudniowe dni.
Za to, że nawet, kiedy padam,
potrafię podnieść się i iść.
Dziękuję Ci za to, że żyję.
* * *
Dłonie, które poprawiały mi szalik,
były miękkie, ciepłe i troskliwe.
Tak samo, jak te, które ocierały
łzy z moich policzków.
Delikatne, różowe usta całowały
z czułością stłuczone kolana
i rozkwitały jak lilie
w cudownym uśmiechu.
W błękitnych oczach falował ocean,
który szalał z niepokoju,
gdy stało się coś złego.
Szczupłe ramiona nigdy nie odrzuciły.
Uwielbiałam się do nich przytulać,
bo zawsze tak pięknie pachniały
– Mamo.